Tymczasem
tracę kontakt z własnymi pragnieniami
kreska, którą cię odkreślę
nie jest równa
– bezwiedne piętno niepewności wobec każdej obcej duszy
Siedzę z kolegą w café
obok dwaj faceci
– lubię gdy starsi ludzie spokojnie rozmawiają o wojnie
szaleńcom należy się chwila odpoczynku
opieram głowę o ścianę
muzyka niebezpiecznie mnie relaksuje
zielona herbata na tyle słaba, bo miałem ochotę na wodę
zwierzę jest we mnie silne
głód wyprowadza mnie na zewnątrz
Słońce kontrastuje z zaakomodowanym w półmrokach spokojem
bladogorąca chwila gęstnieje
podbiega i
błogosławi mnie obcy pies
Niewiele jest tu do rozumienia
– wszak to uczucie
2009–2011