Tymczasem w café

Sebastian Bańdo

Tymczasem

tracę kontakt z własnymi pragnieniami

 

kreska, którą cię odkreślę
nie jest równa
– bezwiedne piętno niepewności wobec każdej obcej duszy

 

Siedzę z kolegą w café
obok dwaj faceci
– lubię gdy starsi ludzie spokojnie rozmawiają o wojnie

 

szaleńcom należy się chwila odpoczynku
opieram głowę o ścianę
muzyka niebezpiecznie mnie relaksuje
zielona herbata na tyle słaba, bo miałem ochotę na wodę
zwierzę jest we mnie silne
głód wyprowadza mnie na zewnątrz
Słońce kontrastuje z zaakomodowanym w półmrokach spokojem
bladogorąca chwila gęstnieje
podbiega i
błogosławi mnie obcy pies

 

Niewiele jest tu do rozumienia
– wszak to uczucie

 

20092011

Sebastian Bańdo
Sebastian Bańdo
Wiersz · 21 lutego 2020
anonim