Literatura

zakochanie (wiersz)

Justyna Maciejowska

bez pardonu

bez namysłu

bez rozwagi

w pewien brzydki

zimowy dzień

 

(doprawdy nie sposób doszukać się w nim czegokolwiek ładnego za wyjątkiem perfekcyjnie zapakowanych kanapek motorniczego kursujących z nim w jego brązowej skórzanej torbie w linii numer 20)

 

pośrodku roztopów

w całkiem brzydkiej okolicy

gdzieś w ubrudzonym błotem centrum

postanawiasz napaść na bank

i wykraść

nie jedną

a siedem miliardów sztabek złota

mojego serca

 

(tuż po napadzie złodziejowi towarzyszą

drżenie rąk, migotanie komór, przyspieszone tętno,

chęć biegania nago ulicami miasta

uśmiechanie się do kropli deszczu

okładanie się gorącym woskiem świec

i obawa o każdy nadchodzący dzień)

 


dobry 4 głosy
Tylko zarejestrowani użytkownicy mogą komentować i oceniać teksty
Zaloguj się Nie masz konta?   Zarejestruj się
Usunięto 1 komentarz
przysłano: 25 lutego 2020 (historia)

Inne teksty autora

o sobie samym zamarłym
Justyna Maciejowska
upał
Justyna Maciejowska
nikt
Justyna Maciejowska
gdyby tylko
Justyna Maciejowska

Strona korzysta z plików cookie w celu realizacji usług zgodnie z Polityką prywatności.
Możesz określić warunki przechowywania lub dostępu do cookie w Twojej przeglądarce.

Zgłoś obraźliwą treść

Uzasadnij swoje zgłoszenie.

wpisz wiadomość

współpraca