mikrokosmos

marzena

Mało czasu kochanie

dwie, może trzy chwile

 

nie wiem co znaczy zawsze

wszędzie godzina

dzień noc w tobie

 

zalej mnie sobą

balsam na ciało rozgrzane

palmowym wiatrem

 

biodra i piersi

w tatuażu pragnień

uda piją pot

 

deszcz nasienia we włosach

ustach

 

przesilona wibracją uderzeń

konam w swoim łonie

 

galaktyką jestem

stworzoną do wielkości

twojego penisa

 

uległą łanią

zmieniającą pozycje na sofie

 

nie znam nazw planet

które we mnie wbijasz

 

ostre pchnięcie

fontanna rozrywa

 

odkrywam każdą minutę siebie

wypij to ze mnie

komety naprzemiennie uderzają

 

 

marzena
marzena
Wiersz · 26 lutego 2020
anonim