Zakochani w sobie, beznadziejni, aczkolwiek to bardzo są mądrzy poeci
Co Bukowskiego co rano czytają, a potem idą na slamy i go tam czytają
Nie rozumiejąc co miał ten głupiec na myśli, nie zostawią po nim nici
Smieją sie i bawią, upijają a potem zabawiają, a potem z Szekspierem siebie spajają
Co za brednie, i co za bzdury, wrócili by do prawdziwej poetyckiej kultury
Jak Bukowski piany jak bela, siedział najebany i słuchał, sam nei wiem Chopina
Z pogardą czytywał poetów wystąpienia, bo pisali tylko dla swego zbawinia
Nie o to chodziło, to nie jest ta gra, dlaczego my chcemy pisać jak zagra nam pan
Ażeby tylko się wszystkim podobało, i jeszcze żeby do tego dobrze się chało
Gdzie się podziały metafory Goethego, zostały zastąpione przez ego piszącego
Gdzie się podziało poświęcenie dla sztuki, które mogło wywołać bitki wśród ludzi
Jak Zakani i Brzechwa choć nie w parze, śmiali się z wszystkiego, jak Bóg przecież karze
Nie zwarzając na innych, i samych siebie tworzyli sztukę, czyż to nie piękne
Nie zwarzając na zagrożenia od szejków i innych, śmiali się nawet z niewinnych
Więc dlaczego znając ich wszystkich, wolisz iść świecić słowem tylko dla inncyh.