Oh, poeci

Scurvy

Zakochani w sobie, beznadziejni, aczkolwiek to bardzo są mądrzy poeci 

 

Co Bukowskiego co rano czytają, a potem idą na slamy i go tam czytają 

 

Nie rozumiejąc co miał ten głupiec na myśli, nie zostawią po nim nici 

 

Smieją sie i bawią, upijają a potem zabawiają, a potem z Szekspierem siebie spajają 

 

Co za brednie, i co za bzdury, wrócili by do prawdziwej poetyckiej kultury 

 

Jak Bukowski piany jak bela, siedział najebany i słuchał, sam nei wiem Chopina 

 

Z pogardą czytywał poetów wystąpienia, bo pisali tylko dla swego zbawinia 

 

Nie o to chodziło, to nie jest ta gra, dlaczego my chcemy pisać jak zagra nam pan

 

Ażeby tylko się wszystkim podobało, i jeszcze żeby do tego dobrze się chało 

 

Gdzie się podziały metafory Goethego, zostały zastąpione przez ego piszącego 

 

Gdzie się podziało poświęcenie dla sztuki, które mogło wywołać bitki wśród ludzi 

 

Jak Zakani i Brzechwa choć nie w parze, śmiali się z wszystkiego, jak Bóg przecież karze  

 

Nie zwarzając na innych, i samych siebie tworzyli sztukę, czyż to nie piękne 

 

Nie zwarzając na zagrożenia od szejków i innych, śmiali się nawet z niewinnych 

 

Więc dlaczego znając ich wszystkich, wolisz iść świecić słowem tylko dla inncyh.

 

Scurvy
Scurvy
Wiersz · 27 lutego 2020
anonim