epoka kamiennoleszczynowa

Yaro

dwa tysiące dwadzieścia idę mówię do teścia
w tłumie ludzi nikt mnie nie zauważa

 

chcę biec lecz nie widzę w tym celu
ludzie usłyszeli o korona wirusie
ja nie mam korony jedynie berło kolor złoty

 

uciekam ale nie mam dokąd ścigają mnie drony
jak cel jestem namierzony taki Namibian
skulony przy murze czekam na strzał prosto w oczy

 

mijam myślami czasy gdy byłem mały
przy mamie było dobrze bardzo boli czas gdy omija nas
raz po raz wciskam gaz palę hajs gdy zimno
drewna już nie ma pustynia wyrasta gdzie był tu las

 

uciekam zdenerwowany lub wkur nie umiem tego nazwać
wszystko trafia szlag jak w dziesiątkę na strzelnicy jeszcze raz
buraczarzy świat obraca się w epokę kamienia i kii leszczynowych

Yaro
Yaro
Wiersz · 1 marca 2020
anonim