wiersz posrebrzany

Grzesiek z nick-ąd

 

Mona często zabiera mi księżyc 
gdy się spełnia ilością ponowień,
opowiada na ucho gawędy
o księżniczce z kości słoniowej.

Ciepłą dłonią zakrywa mu usta,
posypuje gwiazdami powieki
i nagiego prowadząc do lustra
szepce: zobacz, jesteś człowiekiem.

Potem piersi uwalnia z koronek,
tak nieśmiałe jak promyk nad ranem,
wybuchają i usta i dłonie...
I wybucha srebrzysty kochanek.

Mona sypia w pościeli błękitnej,
księżyc sypia daleko od życia.
A ja, patrząc jak miłość ich kwitnie,
ciągle marzę by zostać księżycem.

 

Grzesiek z nick-ąd
Grzesiek z nick-ąd
Wiersz · 3 marca 2020
anonim