tak wczoraj

Yaro

co raz bliżej lato
częściej ciepłe dni

 

pamiętam tamten czas

 

wczoraj było ciężko ale nie byłem sam

jakże pięknie rozmyślać 
gdy po pracy układałem się do snu

 

upadamy nisko niżej antypody
biegnę po schodach z brakiem tchu

 

marny nasz świat marny ja
lichy jak trawy źdźbło

 

usychamy z każdym oddechem
nasiona trawi ogień

 

z zapachem palonej słomy popiół
wiatr piachem w twarz

 

Yaro
Yaro
Wiersz · 11 marca 2020
anonim