kroję nożem gęste powietrze
sznyty zostają po każdym oddechu
cienie jak wstyd schodzą się u stóp
pasjans z obierek po ziemniakach
szuka klamki bez drzwi
głowa kręci się na kluczu
we wszystkie strony wszechświatów
mówię do każdej z czterech
mam jeszcze głuchy sufit
palce wbijają się w posadzkę
kłamcie więcej proszę
sączcie jad w skorupę
na wielkim ekranie pokażcie plażę
ludzki żywiciel chce wierzyć
że jest przestrzeń nad przestrzenią
mówią że nieśmiertelność umarła
niech jej będzie
Jacek nie rozumiem tego świata, który widzisz. A może to armagedon.