Raz pan muszek, który miał na imię Ropuszek
chciał ściągnąć ze stołu okruszek
przyglądał się głodny i mlaskał
oj głodnym, ja głodnym do diaska
lecz latać nie mogę, bo brzuszek
mam wielki
skrzydełka zbyt małe by unieść
me wdzięki
Więc pani muszka, która miała na imię Ropuszka
rozłożyła skrzydełka szeroko
mój kochany zdobędę, choć wysoko
już lecę po tego okruszka
wnet połkniesz i zmieścisz do brzuszka
Oj muszko, jam wdzięczny i kłaniam się nisko
bo widzisz to moje brzuszysko
powinno już dawno mi zmaleć
lecz jestem łakomczuch, jem smalec
i mięsko i różne łakocie
po stokroć dziękuję ci w pocie
bom grubas i latać nie mogę
oj pomóż mi muszko, mam trwogę
muszę odchudzić mój brzuszek
chcę znowu polecieć jak muszek
jak kiedyś, gdy moje skrzydełka
poniosły mnie w locie do piękna
gdzie trawy i kwiatki złociste
gdzie ogród, owoce i liście
ach pragnę być muszkiem
okruszkiem, leciutkim
jak piórko maluszkiem
Więc nie zjem dziś tego
okruszka, och zdziwiła się
muszka
Więc schudniesz mój drogi
Ropuszku
polecisz znów ze mną
do bluszczu
gdzie wiją się pąki zielone
och weź mnie, weź szybko
za żonę