~ NIEFIZOLOFICZNE ŻYCIE GOŚCI HOTELU MAREBLUE BAY
Smutek i mrok fortepianowych pasaży
Splątanych z kakofonią delikatnych pasteli
Niemy teatr gestów mimów i aktorów
Ciągi zdań złożonych, roz'skojarzeń pisarzy
Afirmacje nasyconych point i metafor poetów
Bez retuszu portretów… nawiedzonych malarzy
Trwanie w nadęciu… w blichtrze pudru i cekinów
Ze wszystkimi za i przeciw niewypisanymi na twarzy
Fikcja z amuletem czasu u szyj arlekinów
W teorii ambiwalencji rachunku prawdopodobieństwa
I nieskończone pocałunki niecierpliwych kochanków
W esencji nauk nieścisłych i algorytmu szaleństwa
Niezmierzony życia toksyczny aksamit
Jak w bezrefleksyjnym psychopatów letargu
Wniebowziętych ptaków… bezwolnych, bezskrzydłych
Bez udziału świadomości… a autopilota śladami
W wyścigu próżności po medale na nieludzkim targu
Z dawką placebo… wybuchową jak dynamit
Niekończący spektakl chorych wizjonerów
Wibrujących wśród lustrzanych neuronów
W menu pożądania dla rozkoszy… za garść marnych groszy
Prezentów zimnych… racjonalnych prezenterów
Dla pacjentów z chorą korą przedczołową
I niemy… pełzający strach saperów
To spektakl tysiąca i jednego epizodu
Kubistycznego dzieła niedokończonego
Z altruizmem ciepła drzazgi w sercu z lodu
Prawd ekscytujących… paradoksów i paradygmatów
Z wyżyn nieomylnych ambon i zza szczytów schodów
Psychodelicznych miraży… doktryn i dogmatów
Dzieci wszechświata… geniusze i głupcy
Ma kler ów… dublerów i suflerów hucpy
Z rozterkami wielkich… tragicznych aktorów
Szalbierstwa małych… zagubionych komediantów
Namiestnika impresariat przy winie i o winie obrazoburcy
… Wytykającego bioegzystencjonalną inercję stwórcy
W światłach rampy gasnących reflektorów
⊰Ҝற$⊱……………………………………………………………………… Lindos na Rodos ~ 3 czerwca '11