~ EPITAFIUM… PUSTYnnyCH NEKROPOLII
Nad Morzem Czerwonym
Złotem płonie Słońce
Roziskrzone świtu cekinami
W czerwonych progach wieczoru
Mruży powiek cienie piruetujące
Ze starości siwe świątynie wiecznego Luksoru
Palące piekieł gorącem
Schodząc z trwogą migotliwie
W podziemia miasta umarłych
Na zachodnim brzegu Nilu
Karminem korali krwawym
Cześć oddaje miłościwie
Mumiom… co jak z pergaminu karły…
A gdzie mumie jak zjawy ?
Smutno poczerniałe głowy
Upiorne pomniki omszałej pożogi
Czarodziej harfy czasu i półcieni
Aton… bóg słońce akordów ażurów
Istot boskich światłocieni
Złocistością mieni
Lecz miłości nie zrozumie
Starożytnych dawno nie ma
Puste po nich nekropolie
Tylko duchy ich… i duszność
Komnat mrok wśród bladych marmurów
Zapomniane tajemnice pragnień
Namiętności w balsamach wygasłych
Spełnień… radości i bólów
Szept Hatszepsut… ciszy szelest
Cichszy niż spadanie gwiazd
Rzeźby patos po niej został
Jak lapis-lazuli miliona karatów
Na mym turkusowo lazurowym niebie
Jak diadem z zaświatów
Komet wirujący ślad
Oddech wiatru gdzieś przemieszcza
Ziarna piasku z miejsc narodzin
Duszny kurz w Dolinie Królów
Boski urok Nefertiti
Kanon piękna, w którym zauroczył
Kiedyś sen jej zamknął oczy
Zamarł wśród kamiennych murów
⊰Ҝற$⊱…………………………………………………… Giza ~ 1O października '1O