Kimkolwiek jesteś Suzie

Yaro

zwykły dzień 

narodziłem się nagi 

bez szans na lepszy sen 

życie niosło mnie jak konar

dziką zburzoną rzeką 

ocierałem się o brzegi 

 

po drodze mijałem się z Tobą 

śniłem sen o Suzie

stęskniony popychałem los 

przez zaciśnięte zęby 

 

szczęście omijało

biedny karłowaty świat 

który dla mnie zasłonił światło

człowiek bieda z nadzieją 

 

nie rozpieszczony 

 w słowach słoma skryje ból 

miłość żyje swoim snem 

otul mnie wodo co niesiesz brud 

wszystko kończy się gdy człowiek więdnie 

 

gdzieś na dnie mojego serca Suzie 

umarłem z nadzieją niesiony kłamstwem słów 

oszukałem siebie a teraz 

Oceń ten tekst
Ocena czytelników: Doskonały 2 głosy
Yaro
Yaro
Wiersz · 26 marca 2020
anonim