Pani K. mieszka w szarym bloku,
ma dwoje dzieci, męża czasem
z którym uprawia święty spokój
nim zdąży zmienić kotu piasek.
Gotuje zupę z koncentratu,
którą nie zdąży się poplamić
nim kot na zdjęciach dzieci-kwiatów
oczy wydrapie pazurami.
Potem wygląda z balkoniku
czy sąsiad w pracy czy pod sklepem,
ile wysiadło rozruszników,
kto głośniej swoją biedę klepie.
Wieczorem wino, jakieś karty
kilkaset ziaren słonecznika...
kot się zamyśli nie na żarty:
komu potrzebna jest pani K.?