słoneczko moje...

marzena

marcowy przymrozek zastygł

na twoich ustach

miękkie piersi roztopią szron na czole

 

z zimna zbladłeś, poczekaj

ciepła tulę słowa moczę poduszkę

aby nie wyschła

 

łzy to nasze źródło, pij

nasyć gardło masz mnie, błądzę...

 

droga otumaniona kurzem

światłem latarni

szukam po omacku

 

wyczułam ciało na krawężniku ulicy

pozostawione, krzyczą kruki

 

wrony czarne przysiadły

zmartwione patrzą

 

księżyc uśmiechnął się delikatnie

dał nam wróżbę nową kartę i pióro

pawiem zadarte

 

pisz mi kochany wiersze, sonety

wstań, patrz jak tańczę

 

marzena
marzena
Wiersz · 30 marca 2020
anonim