kwiecień oszalał, nagą
magnolią drżą rzęsy
westchniesz
maj płacze
zapamiętał krzyk nocy
twoje stopy, gołe
zniszczone ręce
czerwiec pogłębił
każdą zmarszczkę
opuść powieki, zapomnij
lipiec wrócił burzą
ulewne deszcze
parzy gorącą parą
nareszcie, umieram
powietrzem