~ HEY YOU… NO MY SWEET LORD … „modlitwa polemiczna”
Hey you…
Ty… który pono mieszkasz gdzieś w zamglonym niebie
Powiedz… czemu od dawna już nie widzę ciebie ?
Wierni cię ranią ciężkim ostrych cierni grzechem
Ja drwiącym się zanoszę do rozpuku śmiechem
Hey you…
Od z górą dwu tysięcy lat wielbiących cię katujesz
Od wieków oddanych z pokorą Pandorą mordujesz
I choć modlitwą słudzy twoi proszą z ambon wiecznie
Lecz czy ich słuchasz…? Sam wiesz, niekoniecznie
Hey you…
Bo ty nie słuchasz nawet małej dziecka prośby
Przez ciebie stałem się odporny na twe groźby
Sam na myślenie o bezsensie rozum mój skazałeś
Percepcji powód kontestacji dałeś
You… fak't
Niczego ci bezwiednie w ciemno nie oddałem
Zali niczego w zamian nie oczekiwałem
A żem stał taki, cię nie boli, boż… z czyjej woli ?
Jak wszystko na tym świecie z twojej myśli
Czy wbrew sobie logicznie myślącym mnie wyśnił ?
Hey you…
Nie klękam i nie padam, nie modlę się do ciebie
Więc nie rezerwuj dla mnie nudnej loggii w niebie
Nie zabiegałem o rozum, szczęście czy sławę
I kabaretu twego nie nagrodzę brawem
Hey you…
Po cóż w kościoły tumaniony lud każesz prowadzić
Naiwne przestraszonych tłumy tam gromadzić ?
Wierutnych słuchać zmuszać z ambon kłamstw i bredni
Karmić chlebem odświętnym… czerstwym i powszednim ?
Hey you…
Ojce i bracia hipokryci straszą piekłem
Szczęściem dawno z nieba oszustów tych uciekłem
Piekło…? To tu w królestwie twym ciągle zastaję
Choć dni chędożąc sześć tworzyłeś ludziom raje
Hey you…
A może ty się za mnie… tylko przed kim… wstydzisz ?
Zalet, którymiś mnie obdarzył sam… nie widzisz ?
A może zbyt cierpkim językiem truję
Znasz „pro poetis omnia licet” … wolność swą szanuję
Hey you…
Masz gdzieś, iż wątpiąc świętość profanuję ?
Demonów w sutannach skalanych nie boję
I żyję dumnie na twym łez i krwi padole…
Piorunów, gromów jasnych tedy nie ciskaj
Nie trafisz, boś ślepy i głuchy nawet z bliska
Hey you…
Coraz to mniej się ciebie pseudo wiernych boi
Obmierzły prawdy i rządy spasłych sług twoich
Nie możesz słuchać, patrzeć na to z nieba ?
Tam ci rozbawiać tkwiących w nudzie trzeba
Not you…
Jam krnąbrny, hardy w twej ocenie… tekst paskudny ?
Cóż… żywot na złym świecie, któryś stworzył… trudny
Zimny, zgorzkniały widzu horrorokomedii swoich
Bacz lepiej na aniołów watykańskich w koniu Troi
Hey you…
I nie strasz wiecznym żarem piekieł, losem zgubnym
Ty wiesz, że dawno na wskroś cię przejrzałem
Jakimż tyś monstrum samolubnym
I z mego życia, gdzie pieprz kwitnie znikasz
W mym sercu bomba, którąś sam podłożył… tyka
⊰Ҝற$⊱………………………………………………… ………………………… wacykan ~ 12 grudnia 'O2