popołudnie

marzena

Nieznajomi na ławce w parku

gołębie karmią sekundy

pod stopami obojętność

uwiera w palce

 

czerwony beret z antenką

usta w różowej pomadce

tylko dłonie sine

zaciśnięte złotą pętlą

 

torebka pełna rajskich jabłek

malutkich jak twoje

przepraszam

gdy usiadłem obok

podparty łokciem

 

pod opadniętą powieką

mały fotograf

zostawił zdjęcie

nie pamiętasz

 

Alois i Cecilie

spacerują obok

w alejce akacji

 

pachniesz

niezapominajką

 

 

marzena
marzena
Wiersz · 4 kwietnia 2020
anonim
Usunięto 1 komentarz