popołudnie (wiersz)
Marzena
Nieznajomi na ławce w parku
gołębie karmią sekundy
pod stopami obojętność
uwiera w palce
czerwony beret z antenką
usta w różowej pomadce
tylko dłonie sine
zaciśnięte złotą pętlą
torebka pełna rajskich jabłek
malutkich jak twoje
przepraszam
gdy usiadłem obok
podparty łokciem
pod opadniętą powieką
mały fotograf
zostawił zdjęcie
nie pamiętasz
Alois i Cecilie
spacerują obok
w alejce akacji
pachniesz
niezapominajką
wyśmienity
1 głos
Usunięto 1 komentarz
przysłano:
4 kwietnia 2020
(historia)
przysłał
marzena –
4 kwietnia 2020, 18:18
Zaloguj się Nie masz konta? Zarejestruj się