Literatura

MIELI WSPÓLNEGO ANIOŁA… II (wiersz)

Andrzej Feret

MIELI WSPÓLNEGO ANIOŁA… II

 

oraz piosenka autorstwa: Bogusław Matys

 

https://www.facebook.com/boguslaw.matys/videos/10216244222957983/

 

 

gdyby powieścią słodką miłość była
w podłe dostawszy się na dnie
po którym jeszcze musi pływać
a stal węglowa przecież jest
i zawsze czarno błyszczy w świetle

 

popatrz jakbyśmy wiele pisali
tak wiele nowej poezji, tak wiele
byśmy nie kłamali
kiedy inni muszą popatrzyć w harmonogram

 

a liczą że czas liczył i będzie za nich
od jutra szukać będziemy za dnia
tych nocy coś my ich stracili
stracili sami ...

 

lubię ciebie abyś w barze namiętności
gdzie polewa porter jakiś barman szczęścia
a ja i ty umiemy ja szewc bez butów
snuć się i machać nie swoją powieścią?

 

jest nie najgorzej bo anioł jest passe
raz bym musiał – daj spokój - wódką!
a raz bym ciebie spotkał w kuflach miodów właśnie
chociaż jestem normalny a ty nie jesteś rozwódką

 

bo wciąż mnie wspierasz i myślisz cała o mnie
dzień jest inny i inne jest dziwne niebo
machnąć na bożą powieść i gromniej
świecić siebie płomykiem okrutnym?

 

głucho jest i podle nad marnością
chociaż w złotej nitce ja przypięty w padole
skrzydło anioł potracił – to piekło
a na drodze ptaki wydłubują dylemat spowiedzi

 

lecz innej drogi nie ... mam drogę swoją nie bolesną
choćby to i może takie dziwne
na twojej grządce lilie wyrosną
i róże zakwitną na zielonej drodze

 

a tam jest jedna – lecz innej drogi nie ma
bo twoje wiersze są jak przeznaczenie
i są jak ptaki wiersze Tobą pachnące
jak dym w którym bym musiał ubiec ..

 

a na grządce na rabatce przed domem
jest nie rozdwojona Twoja postać
i pośród rabaty w różach czerwonych
ktoś pozasiewał blask twoich oczu

 

a na gałązce jak piszą ptaki co lecą
jest ktoś komu przed domem chleb i sól
bo moje wiersze są jak mlecze pełne bólu dojrzałe
a przed domem w zachwycie jesiennym

 

jest chleb, chleb i sól ..

 

5 września, 2019
Andrzej Feret

 


niczego sobie+ 2 głosy
Tylko zarejestrowani użytkownicy mogą komentować i oceniać teksty
Zaloguj się Nie masz konta?   Zarejestruj się
marzena
marzena 5 kwietnia 2020, 00:38
Nie wierzę w przeznaczenie...
ptaki, bażanty chodzą dumne
gubią pióra, niezniszczalne tonie
jak stal z nadmiarem węgla, ciężka

w morzu myśli, daleko...
skronie napięte bólem
ziemia pęka wulkanem uniesienia
odnajdziesz bramę, wejdź

trwoga siną blizną naznaczona
zgina ciało, na fali pierzastej
rozkładasz dłonie
związane sznurem wspomnień

klęczysz i błagasz o więcej
a Bóg przymknął oczy
westchnął
rzekł do człowieka
odejdź, zabierz swoje piekło

poezja dumna, spalona w całunie
ofiara tajemnicy spełnienia
odkupienia, grzechu wieczności
przysłano: 4 kwietnia 2020 (historia)

Strona korzysta z plików cookie w celu realizacji usług zgodnie z Polityką prywatności.
Możesz określić warunki przechowywania lub dostępu do cookie w Twojej przeglądarce.

Zgłoś obraźliwą treść

Uzasadnij swoje zgłoszenie.

wpisz wiadomość

współpraca