paciorki

marzena

spotykasz cienie na ulicach miasta

podkulasz kolana, oparty o fasadę

 

patrzysz

 

jak młode greczynki całują chłopców

smakują syropem cynamonu

 

schowani w agorach

kradną słodkie arbuzy

zapychają nimi usta

nagie uda rozgniatają winogrona

spijasz ich soki, z pomarańczy

wpleciony w kolumnę ciałem

 

patrzysz

 

agony nemejskie wróciły

dla nas

zobacz jak blisko jest mała grecja

tuż pod stopami

wiem

 

nieporadny ten wiersz
nie mogę dotknąć twoich skroni

położyć piersi na zmęczone powieki

blisko jest zmierzch

naszych myśli nietkniętych

jakże bladych

w porównaniu do tulących się do snu

żurawi

 

marzena
marzena
Wiersz · 8 kwietnia 2020
anonim