~ KAT 'YŃ JAK WULKAN
Znów jak wulkan… Katyń
Rana na nieludzkiej ziemi
Przesiąknięta krwi lawą
Malowanych bliźnich naszych
Gdzie krzewina kwieciem białym
I czerwonym wskazuje owocem
Drogę nienawistnej pandemii
W kokon mgły wtulony las
A niedźwiedź zgłodniały ze snu
Ten bestia czerwony się zbudził
By znowu najlepszych
Przedwiośniem zabrać Polaków
Tam… gdzie zatrzymał się czas
Niewinnych ludzi
Gdy serce jak kryształ pęka
Rodzi się w duszy… i wzbiera
Jak sowiet bezduszny parszywa
Nieznośnie krwawiąca udręka
A może boleśnie umiera
Bez odpowiedzi kłuje pytanie
Z koszmarem morderczej mordy
Ludobójcy Stalina chimera
Półboga krwiożerczej hordy
Czy komuś na górze za mało ?
Te tysiące polskich istnień… panie
Jeszcze tę garstkę ojców i matek
Synów i córek, sióstr i braci
Dla czyjego nierównego rachunku ?
Komu ich brakowało ?
I kto ten rachunek zapłaci ?
Potoków łez i krzyków rozpaczy
I jak zapomnieć… i jak wybaczyć ?
Ty umiesz ?
Powiedz… potrafisz ?
Ja nie
⊰Ҝற$⊱…………………………………………………Toruń ~ 12 kwietnia '11