sprzężenie zwrotne

marzena

odmierzam milimetry przestrzeni

naszej kuchni

meble pokryte linią papilarną

na stole ślady niedopitej nocy

 

kiedy jest ciemno

wchodzę do panoptikum szeptu

sza

mokra plama na ścianie

spływa do latarni, dookoła ocean

zanurzeni dotykamy dna

głaszczemy nieważkość, nie ciężkość

alabastru, zielonkawo różowi

prześwitujemy obietnicą

 

świat na powierzchni zatonął

przypływ ciepłych prądów tchnie

głębię granatu oczu

skały fosforyzują skrzą

sza

 

nieskończoność odpływa

muszle kołyszą

 

nie potrzebujemy powietrza

zasypiamy po powiekami

marzena
marzena
Wiersz · 11 kwietnia 2020
anonim