drzwi do życia
dostałem skrzydła to lewe to prawe
boże więc wybacz że fruwam oddzielnie
dostałem chwile abym sobie marzył
otwierał lewe kiedy prawe zamknę
brak! więc nie bywaj kiedy lewe skrzypi
po chwili jestem po zaoliwieniu
deskom szczerbatym poprzypinam zgrzyty
zawiasom rdzawym powiem: się otwieraj!
a potem w szczerym przypalonym zamku
kluczem przekręcę zestarzałe chwile
i pozamykam ale znów otworzę
targane w lewo a i w prawo chórem
na głosy w rwetes pokarane krzykiem
w sąd ostateczny na dwa głosy cięte
i losy gwaru poruszane młynem
galimatiasu szmerem szeptem suknem …
Andrzej Feret