moje miasto w lusterku wstecznym
wygląda dziwnie
ludzie jak zielone patyczaki
chodzą do tyłu
zbierają swoje myśli
spuszczone powiewem wiatru
do rynsztoka
jeden taki w czerwonym kapeluszu
nie zdążył
na pasach zasłabł i zbladł
po kilku głębszych
oddechach
a może wódki
skroplonej z brudnego kołnierza marynarki
chyba wojskowej, nie wiem
on sam nie pamięta
że ta cholerna wojna
skończona swoją nieskończonością zabija
w lusterku bocznym
widziałam jego twarz
zalane tęsknotą ramiona
za pustynią Margo
daktylami w ustach pięcioletniej
Rajani
miała skórę mlecznej czekolady
szeroko otwierała oczy
stałam przy krawężniku
zamurowana lękiem
włożyłeś glinę w dłonie
w kieszeni płaszcza
gniotłeś nakrętki od pocisków
wróć...
albo mnie przeklnij!
To tragedia dorosłych i dzieci, szczególnie dzieci, tak łatwo się zapomina...lub pamięta do śmierci.
rozkręcasz się-:)
Pozdrawiam!