na płótnie jak pergamin
twarz
pokryta czasem
swojego wymiaru
sprzedałeś ten obraz
handlarzowi o głębokich oczach
wyśmiał twoją miłość
wycenił na sto dukatów
palisz samotnie ostatni most
zaglądasz do szuflady
spokojnie, nic nie ubyło
twoje krawaty nadal ściskają
krtań a język niemowa
bełkocze aramejskim slangiem
dobrze mi w pieleszach kupca
oddaje moje ciało poddanym
za opłatę
klęczę pod krzyżem całuję twoje stopy
mam na imię Magdalena