przytulone wejrzenie do mojej
przepoconej klatki piersiowej
pod skóra serce co żyje
tęskni bijąc w rezonansie
miłości nie brakuje w nas
w pokoju spokojnie otuleni
płaszczem wzajemności
całkiem sami w ciszy
czas nie budzi uniesień
wiatr lekko drga we włosach
wpada przez otwarte okna
na wieki razem na zawsze
w prawdzie w nieładzie wszechświata
gwiazdy blade błądzą samotnie
w teatrze ciemnych marzeń
wszystko wydaje się jasne