Czas, który mija, zamykam
w fotografii. To wiele załatwia.
Z "Dawidem" rzecz ma się inaczej,
Mistrz ożywił dłonie. Pod kamienną
skórą pulsują żyły.
Czuję ciepło i jest tak,
jakby wyrzeźbiona ręka rządziła
całym światem. Skupiona twarz
odwraca się w kierunku Rzymu
na waleczne ptaki, na warstwy chmur,
gdzie boskość łączy kolory.
Od tamtej chwili dotyka mnie
syndrom Stendhala - przeczuwałam.