opowiastka bez morału

Jacek JacoM Michalski

na placu zabaw dla podlotków

zamieniamy balkoniki w huśtawki i karuzele

tym bardziej żałośni im bardziej prawdziwi

nie potrafimy śmiać się z siebie

doktor czas wystawił nadmiar recept

 

drzewa stoją proste

gałęzie wbrew dłoniom

wolne od czekania na poklask

będę szedł po dawnych ścieżkach

w czerni i bieli zwojów

drewniane figury pogan podniosą

zapomniane pióra ptaków

 

kocham samotność pełną ludzi

nie zakłócaną przez cudze nadzieje

mogą ją naruszać tylko dzieci

ich czas to moje spełnienie

 

plac zabaw miejscem za plecami 

mistrzowie dłuta szukają gdzie indziej kamieni

godziny policyjne przeszłych miast

ryczą syrenami piosenki o miłości  

Jacek JacoM Michalski
Jacek JacoM Michalski
Wiersz · 1 maja 2020
anonim