chcę przetrwać

marzena

 

w sklepiku na półkach leżą drobiazgi
końcówki neuronów martwe migoczą ledwo
cynowe talerze i patery hipokampy przyklejone
do różowych kubeczków zachęcają rezolutnie
- kup mnie za marne grosze


jest ciepło cisza gotuje wodę spływa na suche usta
bez gorączkowej drgawki

przyszła pani z opieki społecznej powiedziała że jesteśmy

biedni ubodzy w swoim braku wzajemnej empatii

kupiłam pralkę za otrzymany zasiłek będę prała

nasze brudy do końca życia

wieszam pranie sznury szubienic opadły, zardzewiałe
szpadle do skopania twardej ziemi tracą cierpliwość
chwasty jak cholerna zaraza
nie gniją

tylko twoje nogi jak sitowie
zapomniały drogi do tabernakulum

 

istnieją drugie szkła powiększające
wyobraźnię analityczną
dziś nie umiera widzenie jutra

pierwsze kroki w piaskownicy niezdarne kopanie rowów
drogi do Mandalay

przyjaciele z podwórka witają nowe rozdziały wersy

białego wiersza

świecie mój jedyny spośród miliardów gwiazd miliardów
synaps i wszystkich miłości

widzę nowe szczyty gór narodzone z melodii skrzypiec
które trzyma drżącymi palcami

 

dziewczynka

 

 

marzena
marzena
Wiersz · 6 maja 2020
anonim
Usunięto 9 komentarzy