Pocałunki I - VII (cykl wierszy w dwugłosie)

Andrzej Feret

Cykl wierszy "Pocałunki I - VII" pochodzi z 3. tomiku Autorów:

 

http://www.lulu.com/shop/andrzej-feret-and-ma%C5%82gorzata-kiryjewska/rozmowy-liryczne-i-poezje-cz%C4%99%C5%9B%C4%87-3/paperback/product-24516754.html

 

 

 

POCAŁUNKI I

 

Czy pani dzisiaj sama?

Nie! mam  pana

Ja również czasem czekam

I często cały dramat

Z wieczora aż do rana

 

A Pani czeka długo?

Codziennie trzy godziny

A potem jestem sama

Gdy pana nie ma – dramat

 

A gdy jest więcej czasu

I nocy nie ubywa?

Czy pani jest dostępna?

Czy często pani bywa ….

 

Nie! Nie mój nastrój

Dla pana jestem jedna

I panu dosyć często

Pobywać - jeden powód

 

A ja przepraszam panią…

Czy czasem coś nie szkodzi

I czasem może pani

W pytaniach cała brodzi?

 

Nie lubię, kiedy muszę

Dość często – ale nie

I nie – lecz chyba pana

Zapytam, kiedy chcę?

 

W pytaniach jestem czasem

Jak lek na jedno zło

Że może pan jest właśnie

Bo ja mam w sobie coś …

 

Czy pani lubi czasem

Zagubić się na złość

I czasem pana złowić

Na lek jak jedno zło?

 

Nie lubię łowić licha,

A pan to licha powód

I nie jest pan jak lek

Na wszelkie moje drogi

 

Wiadomo –pokój pusty

I kiedy biała ściana

Pan się mi gdzieś wciąż włóczy

I nie ma pana, proszę pana

 

I pana poszukuję

Gdzie pan jest – bo tak chcę

I pana punktualność

W me usta – pan to wie

 

Bo proszę pana już

Minęła czwarta osiem

A pan obiecał wczoraj

O czwartej dla mnie podejść

 

I pana punktualność

Jest dla mnie nie do przejścia

A pani nie na żarty

Czas od czasu zmienia ….

 

I co dalej, proszę pani

Czas uśmiecha się ustami

Proszę pani jest jak czerwień

Pani ust

 

Słucham zatem jestem falą

A pan idzie czy pan musi

Jestem wcale rozebrana

Chyba że pan się nie skusi …

 

13 lutego, 2020

Andrzej Feret

 

 

POCAŁUNKI II (a może)

 

to we mnie tkwi problem
czy nie podobam ci się
aż tak dalece
że bliskości ze mną unikasz

 

czujesz się bezpiecznie wiedząc
że nie spotkasz na ulicy
że prócz dzień dobry zapragnę
czegoś więcej

 

przemocą zmuszę do pocałunku
abyś bukiecik fiołków kupił
na skwerku do stolika dosiądę
wypić z tobą piwo

 

wstydzisz się ze mną pokazać
na spacer pójść w twoim mieście
że ktoś zobaczy jak szukam dłoni
jak od muchy się opędzasz

 

może niegodna jestem ciebie
a moja miłość garbata kulawa
i na jedno oko ślepa
że ktoś znajomy spojrzy i spyta
- skąd ty toto wytrzasnąłeś

 

potrafisz kobietę wtrącić
w kompleksy
zaczynam w lustrze widzieć
zielonooką jędzę

 

Małgorzata Kiryjewska

 

 

POCAŁUNKI III

 

Czy jaka jestem nie wie pan

No powiem panu dorosła

Ale konkretna cielesna

To wszystko panu od dam to

 

Pana na głowie na mokro

Rozwieję włosy bez sensu

Powiem, że może samotna

Ale dla pana na zdjęciu

 

I kiedy żółty koralik

Pozapinam na szyi to

Panu postawię kabałę

Aby pan więcej nie mylił

 

Nic za nic pytam łzy jak tusz

Że temat nade wszystko ja

Bez zapomnienia nałożę

żółte kalosze i pójdę

 

W jeden temat aż aż że aż

 

Andrzej Feret

 

 

POCAŁUNKI IV (złota nitka)

 

minął dzień
my wciąż do siebie
w drodze
skończy się - dobranoc
zaczął od - dzień dobry
do ponad trzech tysięcy
wspólnych
bliźniaczo
podobny

 

nie zbliżył
ale i nie sprawił
że
do spełnienia marzeń
dalej
koralik różańca
modlitwa o miłość
odmawiana razem

 

nanizana na sznurek
perła
złota nitka wpleciona
w dni powszednich
szarość
- miłość niezwykła
święta i wielka
nasze serca
wybrała
na mieszkanie

 

kochany mój
- wierzę w nas
powtórz ze mną
moja wiara za mało
by niebo się otworzyło

złotą nitką
na dnie źrenic
wyhaftuj gwiazdy

 

amen

 

Małgorzata Kiryjewska

 

 

POCAŁUNKI V

 

Jesteś dzisiaj tak prawdziwa

Wszystko w tobie jest prawdziwe

Nawet rzęsy tak prawdziwe

Krople z oczu zapatrzone

 

Nuda nie jest dzisiaj prawdą

Podam pani krem z truskawki

Kilka chłodnych płatów lodu

Rozbierzemy również chęci

 

Zapalimy rano w piecu

Postawimy barszcz z skwarkami

Kwaśne mleko wprost z lodówki

Obłożymy czereśniami

 

Potem nalejemy wino

Na altanie wśród szampanów

Postawimy czarną płytę

Czarny winyl białych sadów

 

I będziemy słuchać sadów

Z czarnej płyty winylowej

I będziemy sady wdychać

Wśród poduszek atłasowych

 

Andrzej Feret

 

 

POCAŁUNKI VI (***)

 

pomówmy o sobie razem,

razem o sobie pomówmy

pomówmy sobie bez sensu

pomówmy

tak sobie razem pogwarzmy

ale najlepiej prawdziwie

i sobie dla wiersza marzmy

leciwie

 

i tak dla zabawy temat

jak bym miał odlatywać i

wtedy co jedna trzymasz aż

klaps woda

co spływa na jeden temat

bo gdy marzymy nie wiemy

czy jeszcze nie wiemy więcej

chudź w słowach

 

marzymy więcej i więcej (aż aż)

a kiedy polecisz różą

będę wytrwały dla ciebie

ty różą

więc porozmawiajmy jeszcze

w bladych niebieskich migdałach

„przyjdzie wiosna a z nią tęcze”

- rozmawiasz …

 

ale kiedy o sobie tak

będziemy gaworzyć, trudniej

w słowa nam pięknie założyć

nic więcej

pomówimy więc jakoś w sęk, chcesz

naszych czułych marzeń trwania

naszych bez sensu rozmów chwil

czekania?

 

Andrzej Feret

 

 

POCAŁUNKI VII (smutno mi)


czuję jakbym cię zawiodła
a przecież wciąż czekam
by odpowiedzieć gdybyś się odezwał
w ciągłym pogotowiu ...jestem
sercem blisko choć ciało daleko

 

a gdy mnie potrzebowałeś
w tej jednej sekundzie pośród milionów
gdy poczułeś się bardzo samotny
zadzwoniłeś czego nigdy nie robisz
nie mogłam odebrać telefonu

 

złośliwość losu niepojęta
gdy szukając spadającej gwiazdy
wieczność wpatruję się w niebo
by wypowiedzieć jedno jedyne życzenie
abyś budził się i zasypiał ze mną

 

deszcz meteorytów spada
po horyzont błyski jak złote wstęgi
gdy na chwilę przymknęłam oczy
zmęczone wpatrywaniem się
w źrenice nocy czarne jak węgle

 

 

Małgorzata Kiryjewska

 

 

Andrzej Feret
Andrzej Feret
Wiersz · 10 maja 2020