kto pierwszy westchnął
uśmiechem zwabił ciepło
obudził milimetry napięte
jak struna
na skrzypcach
zadrżałam tobą lekko
uniosłam ponad
uda ocierają wzajemną dwoiną
milkną usta miękkie
lecz suche
powietrze nabrzmiewa ruchem
jesteś we mnie
daleko i blisko jak rzeka
wpływająca do morza
nie mamy ciał
oczy dotykiem poznają
spoconą głębię
wilgotne palce trzepoczą
kroplami krzyku
rozpuszczam słowa w dłoniach
bezdech zatrzymał czas
nadal gdzieś jestem
pomiędzy ziemią a niebem
wolna ulotna
jak oddech pozostawiony
na szybie