Cykl wierszy „Inscenizacja w amfiteatrze niebios” pochodzi z wydania Boski Chór 12,
(praca zbiorowa pod red. Y. Poplawska, T. Hutyra, K. Stawiarski, K. Dominik, A. Feret wraz z zespołem autorów)
INSCENIZACJA W AMFITEATRZE NIEBIOS,
ROLE ZIEMSKIE ODGRYWAJĄ
ANIOŁOWIE:
DANUTA, STEFAN
W TLE BOSKI CHÓR
Stefan recytuje:
Czekasz samotnie
Słyszę rozmowy – oszołamia,
Głos twój znajomy biel ręcznika,
Rozdziera cisza w śliskie lody,
Pali się drzazga nieprzebita.
Rozbrzmiewa nagła duszność domu,
Zmierzch się zakłębił w cień Rembrandt’a,
Dla ciebie nagle nic nie zmienia,
A dla mnie gada czas to samo.
Jak czarny kot sobowtór życia,
Ociera w lustrze biel ręcznika,
Pojmany obraz od stuleci,
Kuli się drzazga nie zabita.
Dom pozamykał drzwi na drzazgi,
Klucze wyrzucił po kryjomu,
Połamał miękką wyobraźnię,
Wyłamał czas czekania grobu.
Andrzej Feret
Danuta odpowiada:
MOJA JESIEŃ
Coraz chłodniej jest wieczorem
rankiem mgła pokrywa drogi
krople rosy na listowiu
przemoczyły latu nogi
Jeszcze panią jest w tym roku
chociaż liście już we włosach
zaorane już zagony
zgasło słońce w zboża kłosach
chcąc pokazać młodym drogę
ptaki się zbierają w stada
wrona czując się tu panią
z przemądrzałą sroką gada
Czy się zjawi jak co roku
w podarunku nam przyniesie
pozłacane słońcem ranki
nasza złota polska jesień
Las zapali barw farbami
posyłając w świat pajączki
zanim szron srebrzysty skuje
pola parki oraz łączki ...
Paola Finch
Stefan recytuje:
Moje przedwiośnie
Owiewa z dali wieszczy żali
Budzi woń czystą i nadzieję
Jeszcze nam zima na podnóżkach
A wiatr już śpiewa nam wiosennie
Budzą się dzionki nocki krótsze
Drzewa ziewają jeszcze śpiące
I mały gil czerwony brzuszek
Zaleca się do ranków słońcem
Dwa wróble kędy jeszcze lody
Na niemo czczą zimowe macki
Budzą się bazie nad jeziorem
I budzi wiosny się niepokój
Mdłość śniegu zwiększa posiadanie
Tęskni lis rudy za wiosenką
I biała sowa jeszcze sennie
Puszcza dzięciołom oczko senna
A sad wciąż w cieniach koron maja
Milczy i czeka na zdziwienie
Kiedy nie będzie taki nagi
I kiedy szpakom da czereśnie
Andrzej Feret
Danuta przemawia:
NOSTALGICZNE WSPOMNIENIE
W plątaninie rąk i nóg,
wciąż poznając ciała swoje,
w szeptach poznawanych słów
zatracali się oboje.
I choć mieli naście lat
teraz mieli tylko siebie,
dla nich przestał istnieć świat,
choć na ziemi, byli w niebie.
Uzbrojeni w moc nagości,
w zgodnym ruchu młodych ciał
w tych konwulsjach namiętności
które w darze świat im dał.
Wciąż szukają się nawzajem
dłonie które wielbią świat,
w tych ekstazach odkrywanych
gdy się z pąka rodzi kwiat.
Tak zaczęli życia wiosnę,
potem lato, uczuć żar,
teraz jesień proza życia,
został tylko wspomnień czar.
Krótki dotyk suchej ręki,
tworzy w głowie myśli szkwał,
tych uniesień niepojętych
które kiedyś los im dał.
Na wspomnienie swej nagości
wstydu łza odwraca wzrok,
lecz pragnienie namiętności
nie opuszcza ich na krok...
Paola Finch
Stefan nostalgicznie:
Nostalgicznie
Mówiłem do kochania wódź mnie na pokuszenie,
Zawołaj będę słyszał i nie patrz wciąż przez okno,
Za żadne skarby świata i patrz aż tak najwięcej,
Na przekór przyszłych schadzek ja tylko będę wiedział.
Nie patrz bo nęcą oczy tajemnych zwierzeń otchłań,
Nie czekaj kiedy spytam a może poznam imię,
Nie ufaj moim dłoniom w zaciszu szukaj więcej,
Wszak rozum mówi prawdę pożądasz tak głęboko.
A czemuż wzbraniać chwilę nie wzbraniaj i nie czekaj,
Aż przyjdzie kiedyś umrzeć, więc po co tyle czekać?
Nieprawdaż, tyle godzin a po cóż i tygodnie,
Stęsknionych czekań, dotknięć, czułości powłóczystych,
Usiądźmy smukłooka i chwyćmy się za ręce,
Czyż w skardze niemych pieszczot mam ciągle pozostawać?
Ja będę stwór tajemy ty będziesz rudowłosa,
I nigdy nie wiadomo … potężnym, i potężnym.
Andrzej Feret
Danuta nuci piesń:
Gdy zatrzymam czas ...
Zostały chwile
ledwie parę sekund trwały
a tkwią w pamięci
niczym granitowe skały
Próżny trud czasu
by je przemijaniem skruszyć
sercem strzeżone
trwale wmurowane w duszy
Pamiętasz ten dzień
listopad chłodem się żalił
a Ty z czułością
wciąż poprawiałeś mój szalik
Czy choćby wczoraj
kiedy najpiękniejsze słowa
stworzyła w ciszy
ust naszych czuła rozmowa
A deszcz namiętny
gdy krople ciał się spotkały
spragnione siebie
wilgocią wzruszeń pachniały
Złączone w jedną
a moja dusza pielgrzyma
prosiła Boga
Panie, teraz czas zatrzymaj ...
Paola Finch
Stefan odpowiada:
gdy zatrzymam czas …
skute śmiertelne niemocy ty
dań słup soli przez oczy
komuż mam damę słoną zapłakać
oddać mam damę solą obsypać?
kogo o ciebie zapytać
strata bezlitosna zagłusza
szaleniec sypie solą
o! strojne są szaty szaleńca
kobiety zamienia w słup soli
blaszek wiesza na ustach
strojne jak kobiet smukłe nogi
szaleniec orze ziemię
chowa do szkatuł perły czarne
kopie i skarby w ziemi chowa
blaszek rzuca w zamianę
strachy są królewskie wyznanie
głośno kiedyś zawołam
jedną ziemię przekopię światłem
[będą] kobiety szły w smukłych nogach
po Wieży Dawidowej
Andrzej Feret
Danuta śpiewa:
Czy można ?
Czy można kochać w życia jesieni,
miłością jakiej nie widział świat?
Czy to uczucie coś w życiu zmieni,
gdy siwy włos na skroń się wkradł?
Mówisz do mnie - uśmiechnij się,
na miłość nie jest za późno.
W uczuciach nieważny jest wiek,
czym młodzi od nas się różnią?
Wiem, ona rozgrzewa serce,
i budzi radosny uśmiech na twarzy.
Do szczęścia nie potrzeba nic więcej,
każdemu może się przydarzyć.
Dlatego kochajmy się mój miły,
miłością jakiej nie widział świat.
O tobie moje sny wciąż śniły,
miłość jest piękna mimo upływu lat.
Paola Finch
Stefan rzece:
czy można…
śpiewny młodzieniec nie czekał legend
dżdżystych uczucia szatów odległych
dymią oddechem bunty się kładą
chceniem pozostać kluczem na bramach
odświętnym
i zaległym
wciąż muszę zadbać i aby cisza
nie zabierała z ust twego miodu
i cisza zległa cisza kosiła
cisza szalona i oszalała
odrębnym
i poległym
chociaż wymyślę i pewien zamysł
wciąż pozostają umyślne fakty
ale bym faktem ciągle w pogoni
i gdybym gonił czyż bym dogonił
rozgrzanym
i rozmyślnym
może się nawet wiele przydarzyć
miłości wiele lecz kwiatów mało
i jeden senny kwiat jednej nocy
każe tak mało jakże zbyt mało
zaprawdę
i miłości
Andrzej Feret
Danuta odpowiada:
MOJA GITARA ...
Jesienią, długie wieczory,
dopada tęsknota, spleen,
wspominam dźwięki gitary,
ogniska znajomy dym.
Siedzimy w kręgu przyjaciół,
piosenka płynie jak z nut,
niby zwyczajnie, jak co dzień,
po latach wiem, to był cud.
Ty swoje miejsce masz przy mnie,
mruczę zwinięta jak kot,
spokojna, nic się nie wymknie,
co sens ma nadać mym dniom.
Po czasie ciągle pamiętam,
coś co przydarza się raz,
nazywa się szumnie miłość,
zweryfikował to czas.
Niestety, dziś jestem sama,
choć wokół mnie ruch i gwar,
tylko ta stara gitara
i jednak czegoś mi żal.
Paola Finch
Danuta dodaje:
Jak ze snu ...
Chodź ze mną jest pełnia księżyca
chwyć moją dłoń nie mówiąc nic,
to będzie spacer, który zachwyca
dwa ciała jednym sercem zaczną bić.
Nie lękaj się mimo,że jest ciemno
drogę niech rozjaśni Twój blask,
jesteś bezpieczny bo jesteś ze mną
niechaj słodko upłynie ten czas.
Nie proszę o wiele, chcę jednego
zatopić się lekko w leśnej ciszy,
wsłuchać się w bicie serca Twego
zapomnieć jak dusza moja krzyczy.
Wiem, że weźmiesz to co Ci dam
chcesz spędzać te chwile ze mną,
powiedz tylko jak ożywić Cię mam
sprawić byś nie był zjawą senną ...
Paola Finch
Stefan orzeka:
Jak ze snu
Nie mur tajemny przyjaźni rozkosz,
Ni czas w zbliżeniu w szaleńczej ciszy -
Ani rozumy na przeznaczeniu,
Tak czule milczysz miłości liczysz.
Czyż dla świeżości ust w pocałunku
Jest tyle wzroku i kaźni oczu
Ile jest młodej twojej urody
Nie wiemy sami? a zjawą senną
zachwycasz mówiąc: kto wie? dlaczego?
I przyjaźń rodzi nie gorycz, milczysz ...
Powiedz, czy lubisz spacer w atłasach
I czemu dusza dziś woła krzyczy,
Czyż pragnie serce aby krwawiło,
Bo gdy przekona by chwilę biło -
Ani ta cisza ani pytania ...
Nie zdoła więcej, więcej dokonać ...
Andrzej Feret
Danuta recytuje:
Marny człowieku ...
Siedzę i myślę: czymże jest życie.
Pełne porażek, smutku, nicości?
Patrzę na ludzkie, żałosne bycie,
I śmiało mówię: nie ma miłości!
To co wokoło wciąż mnie otacza,
Co z sercem Twoim nagle się stało,
To mnie przeraża, to mnie przytłacza!
Obok miłości to nie leżało....
Mówisz że kochasz, czym że jest miłość?
Czy są nią gesty, splecione ręce?
Wpadasz w słów wielkich nędzną otyłość,
A czy ta miłość nie jest czymś więcej?
Taka jest prawda: nie ma miłości,
Zrozumieć tego nie jestem w stanie,
Żyjesz budując na swej zazdrości,
Szczęścia namiastkę swym pożądaniem.
Kłamco wierutny! Nie mów że kochasz!
Nadejdzie chwila że błąd swój zrozumiesz!
Choć głośno jęczysz i głośno szlochasz,
Kłamco wierutny, kochać nie umiesz!
Nie umiesz kochać, kochasz za ciało,
Kochasz i myślisz: "Świat niech zobaczy!
Szczęście ogromne mnie dziś spotkało!"
Dusza dla ciebie nic już nie znaczy...
Kochać nie umiesz, draniu fałszywy!
Nie ma miłości w słów bzdur twych steku!
Nie są dla Ciebie serca porywy.
Nie umiesz kochać marny człowieku....
Paola Finch
Stefan odpowiada w pewnym stylu:
w stylu Juliana Tuwima:
i szedł marny mężczyzna do Boga
a wysoka pustynia złociła
i szedł mężczyzna po wodzie do Boga
i szedł marny mężczyzna
i kłaniał się wszystkim pięknym damom
gdy szedł mężczyzna do Boga
a szedł po wodzie jeden mężczyzna
gdy szedł do Boga po sprawie
i szedł jeden mężczyzna sprawiedliwy
wszystkie damy spoglądały
gdy szedł ten jeden wybrany mężczyzna
a gesty były i trwały
a wieże czerwone i wiśnie we sadach
całe nuciły i grały
gdy jeden mężczyzna szedł do Boga natchniony
i damy wszystkie szeptały
i okna co Bogiem przystrojone były
gdy do Boga szedł jeden mężczyzna
i kobiety co damy śpiewały,
gdy kochać nucił idący mężczyzna
płyną i całował wszystkie żarem w dłonie damy
szedł wtedy do Boga leciał po wodzie
damy ciągle w oknie, damy wciąż patrzyły trwały
gdy szedł do Boga mężczyzna
i damy się ciągle śmiały …
Andrzej Feret
Danuta orzeka: Nigdy!
NIGDY
Zbudzę cię o bladym świcie,
Gdy na trawach jeszcze rosa,
Odprowadzę aż do progu
Całkiem naga, całkiem bosa.
Zanim znikniesz w mokrym sadzie
Za czerwienią wczesnych wiśni,
Czułym wzrokiem zaczaruję,
Może czasem mi się przyśnisz?
Drzwi zostawię uchylone,
Choć w nich tylko wicher stanie
I ta cisza smutnooka,
Tak bolesna jak rozstanie.
Już cię nigdy nie zobaczę
Ani w tłumie, ani w dali.
Ta świadomość niczym żagiew
Rozżalone serce pali.
Mówią, czas zagoi rany
I ze wspomnień barwy zmiecie,
Lecz tych chwil spędzonych razem
Nie zapomnę nigdy w świecie...
Paola Finch
Stefan zaprawdę próbuje naprawiać:
Wiśnia
Znudzę się z tobą o bladym wierszu?
Na swej zagubie powiem, jak biada,
Zgubię kogoś samym prowadząc -
Abyś ty bosa i tylko cała.
Zagubię siebie na liściach w sadzie,
Szukając owoc czarownych wiśni,
Zagubię odrzwia? lecz czasem znajdę -
Poszukam wtedy aby znów wyśnić.
Zanim zamilkniesz znów znojnie pojmę,
Nie mów, że więcej pójdziemy razem -
Ale pójdziemy! powstrzymaj zdobycz!
Już są pojęcia drzwiami otwarte.
Zagubię pościg a ty sławiona,
Mówisz, że jesteś, czas leczy rany,
Gubię wieściami liche zaparte,
Wspomnę tej chwili spędzone razem.
Już nigdy w tłumie ani też w dali,
śpię moja cicha śpię słodkooka,
ani progowi co zawsze tworzy,
abym przerzucił przez próg miłością.
i rzadko kiedy spędzić czas z tobą,
zanim zanikniesz wśród wczesnych wiśni,
zanim zagubię, zanim się stanie,
pośrodku sadu tak wczesnych wiśni.
Andrzej Feret
Stefan raz jeszcze recytuje:
Nigdy …
Ale zabłądzę i jeszcze
Oczami trawa przemaka
Prowadzę nie boso szczęściem
Całkiem naga – całkiem naga
I przemoknę wiśnią w sadzie
Za czerwoną wiśnią wczesną
I czerwonym wzrokiem marzeń
Wczesną wiśnią tak mi weszłaś
A drzwi ciągle uchylone
Chociaż wichry dmą na stronie
i bolesne i trwonione
jest i cisza smutnooka
i żałobą i obłędem
ani tłumnie ni zazdrości
ale teraz ktoś się pali
pali świecę nie daremno
Że żelazne czyjeś łoże
bo żelazne ogrodzenia
są udręką drewnem szczęście
lecz i odrzwia uchylone.
Andrzej Feret
Danuta odpowiada:
Siła ...
Między wiersze chowam swe marzenia,
jak diamentu strzegę ich.
Tyle w nich pragnień do spełnienia,
w wierszach sens mego życia tkwi.
Trudno czasami sprostać problemom
bez ciągłej wiary i nadziei.
Napotkany na drodze przełom,
potrafi dużo zmienić.
Dlatego uciekam w marzenia,
tam jest pięknie i kolorowo.
Smutek w słodką radość się zamienia,
dzięki wierszom uczę się żyć na nowo...
Paola Finch
Stefan rzece:
Siła …
I słów słyszący w czarnym winie,
Zadrapiasz dawną zmorę serca,
Śmiechem bezdennym sens poruszasz,
A ja w rozpaczach czekam święta,
pośród przygnębień pośród strugi,
I znów ktoś mówi kochać ciebie,
Na przelot w rozpacz pacierz zmówi,
Śnieżne to wino, wino lęku,
tak trwać do słowa mówić więcej,
Wymawiać imię w pocałunkach,
W sobolach czekam otulona,
A ktoś przeciąga wina sięga,
i pootwiera żywioł trunku,
I na wpół martwą zlitowanie,
Wbijesz! co przelot chciwie chłonę,
Sen! i miłości pocałunku
niosę dla czerni bóle wina,
Wszystko wybaczy ale kiedy?
Tak będziesz trwały w mych westchnieniach,
Ty śnieżne wino szczęścia sięgań.
Andrzej Feret
Danuta orzeka prawdę:
****
zapach skoszonej namiętności
gdy rankiem oczy jeszcze się kleją
bez ciebie kawa traci czerń
i włosy nie falują jak kiedyś
wciąż w myślach czuję twój dotyk
i echo szeptu do ucha
pamiętam każdy gest i spojrzenie
gdy mówiłeś mi "kocham" ten raz ...
odnalazłam ciebie we mnie
choćbym chciała nie zapomnę
bo każda chwila osobna twe imię
krzyczy niczym róża czerwienią ...
odnalazłam ciebie we mnie
i choć świat nas dzieli jestem i trwam
miłość nie umrze bo mamy siebie
kochaj mnie gdy skończy się świat ...
Paola Finch
Dialog autorstwa Paola Finch & Andrzej Feret