Sonety, cykl 60 sonetów został napisany dla wydawnictwa Boski Chór, był prezentowany w Piwnicy pod Baranami 5 października, 2019 r. dzięki zamierzeniom VIRTUALIA ART:
https://www.facebook.com/msvirtualiaart/
i wydawnictwa Boski Chór pod redakcją: Y. Popławska, T. Hutyra. K. Stawiarski, K. Dominik, A. Feret wraz z zespołem autorów.
i został wydany przez BOSKI CHÓR i przez autora:
https://allegro.pl/oferta/andrzej-feret-sonety-i-wiersze-wybrane-126-stron-8121892682
FRAGMENT 2
-----------------------
Tren radości spełnionej
Tam gdzie cię żywą śpiewałem przed świtem,
Tam gdzie za życia tęcza w nas mieszkała,
Nie miłość w mrokach jeno twoje życie,
O świtach jedna we mnie wciąż mieszkałaś.
Pojonym głosem, gniewem nieustannie,
A patrząc oczu słodkich nieśmiertelnych,
Widziałem w tobie jedną, jedną pannę,
Widziałem szczęście pośród źrenic twoich.
Jedyną ulgę o czym ja pomarzę,
Ziemskim sposobem brałem ciało nagie,
Ani w ciemnościach ani nie zapłaczę,
Dziś położyłem wszystko w moją [jedną] wagę.
Bo kiedyś wrócisz, w jednej mojej chwili,
Nikt i nikomu ciebie we mnie zmylić.
24 kwietnia, 2018
Do Śmierci
Zerwałaś z tęczy lico najpiękniejsze,
I najczarniejszym grobom je oddałaś,
Wybrałaś jedno lico przenajświętsze,
Jakiego jeszcze ziemia nie uznała.
W zgasłym płomieniu ciebie targać ciszą,
A pierwszym słowem tyś mi przemileńka,
W wzgardzeniu ciała Pani chuć zabrała,
Pomiędzy mową i bym ciągle cierpiał.
Pomiędzy lament a pomiędzy Fryzją,
W wieczyste do mnie imion miłowanie,
W imiona śliczne i głoszone pieśnią,
W imiona czyste i wciąż zabierane.
O Pani święta, Pani litościwa,
Jej ludzkie imię – tygrysie, niewieście.
26 kwietnia, 2018
Do boga
Upraszać syna zawsze snując litość,
Ażebym mówił małżonce wybranej,
Ale najtkliwiej pociechą zażywać,
Ani bym mądrze z wiana czarowanej.
Jakże mateczka, teścia litościwa,
Ale najtkliwiej mądrze w smutkach czeka,
W pociesze syna swe córy używa,
Ani by mądrze ani by ze skruchy.
Co słodząc miłość czeka nie wracając,
W płomieniu srodze rozpalać namiętnie,
Do syna córy pociechą zażywać,
W wygnaniu uczuć ukazując wsparcie.
Proszeniem bożym, to znowu płomieniem,
Przynosi wiedźmy…, już czuję natchnienie.
26 kwietnia, 2018
Gdym ciebie spotkał
Nad pięknem, słowem, ty pięknem jedyna,
Nami pisane w łaskawości słowa,
Miłosnej sprawy jedyna przyczyna,
Przyczyna jedna i słowem wyśniona.
Zanim jam godny podjął twoje wdzięki,
Zanim powiedział, jesteś wyśpiewana,
Zanim uczynił pragnieniem twe szczęście,
Zanim prawdziwie w młodości zachował.
Powiedziałem: ona – nic pojąć [nie] mogę,
Żądzy ogromnej, do pohamowania,
Serce czułe, dzikie i [tak] zuchwalone,
Pragnieniem czekać, czekać na anioła.
Skrzyć ponad wierszem, skrzętnym i misternym,
Dwoje oczu kunszt, ozdobny prostotą?
26 kwietnia, 2018
O powrocie
Marznąć zimy tren, biel mnie już nie cieszy,
A nie bolało, w bieli miałem pojąć,
Nie cierpieć wstałem, po cóż więcej grzeszyć,
Trzyletnią wojnę toczyłem w spokoju.
Jam w ziemi poległ w czerwieni ust twoich,
Po trzykroć w prochu złudniejszym namiętnie,
W prochu kruchości acz ust czerwonymi,
Z tobą, kto w raju nie czuwa* w nieszczęście.
Było przeżyte czarodziejko cudów,
Zległem ja śmierci w objęciach ponury,
Biegłem po trzykroć nie czekałem złódów,
Po stokroć namiętna, ja [i] też niezłudny.
Czarodziejko życia, nie zguby, me szczęście,
Nadziejo życia, zgubiona namiętnie?
* rzecz o Szeolu.
27 kwietnia, 2018
Zapatrzenie
Przyszedłem pierwszy, że było goręcej,
Mówić i pisać me liryczne słowa,
Od chwili jednej i tej najpiękniejszej,
Powiedziałem jesteś – [i] piękno całować.
Włóczę się, włóczę, w oczach rozpalonych,
Od namiętnej chwili coś [mi] ty stworzyła,
Nie w żadnej skrusze słowo me nie wspomnieć,
Nie w żadnym wierszu jeno jedna chwila.
A tyś zamarła, mnie słowa w mą mowę,
Do ciebie piękno na wierszyny biło,
Z innym miłości przy tobie nie wspomnieć,
Potrafiłem nie inaczej, dziewczyno.
Cofnij, cofnij boleść, ażebym wiedział,
Takim był zawsze, jakżem [ci] powiedział.
28 kwietnia, 2018
Spopielanie
Zapragnąłem wiele, abym sam wytrzymał,
Od stóp po ramiona, po mowę zadrżałaś,
Coś mię zniewoliła – i dodałaś skrzydła,
Tak wybrańcem jeno, jeno tyś leciała.
Uczyniłaś ze mnie szczęście zapragnione,
Na falistych włosach błyskiem ust pragnących,
W zmierającym świecie, całaś falowała,
Gdziem spojrzał na ciebie, zawszem jam pokorny.
Co raju pytanie, zawsze jest prawdziwe,
A w żywego słowa - tam popiół przejrzysty,
W braku światła duszy, który przyjdzie ranić,
Dłonią posyp głowę, posyp z garści czystej.
Posyp garścią czarną, abym cię przytulił,
Rozsyp popiół marny, abym cię wyzwolił.
30 kwietnia, 2018