Literatura

kiedy będę święta... (wiersz)

Marzena

zjadłam spleśniały chleb

podałeś mi dzisiaj z własnej ręki

uśmiechając się wzniośle i podnosząc brwi

 

patrzyłeś jak połykam

poszczególne kęsy, zadowolony

z mojej krwi pełnej pleśni

 

potem patrzyłam w okno, nasze dzieci 

odjechały rankiem, smutna gładziłam blade ściany

a moja krew była przeźroczysta,

dlatego mnie nie widziałeś.

 

Po co są dni?

To w dniach żyjemy

Przychodzą budzą nas

Raz za razem

Są, aby być w nich szczęśliwym:

Bo gdzie żyć możemy, jeśli nie w dniach

 

kiedy umrę

będę święta, jak chleb

jak okruchy pleśni z twojej ręki

 

Po co są dni?

nie pytaj kochanie

tylko patrz

jak unoszą ramiona

wierzby

dotykam ciepło

zielonych liści 

w czerwcu 

znów mi się

przyśnisz

 

 

 

 

 

 


wyśmienity– 3 głosy
Tylko zarejestrowani użytkownicy mogą komentować i oceniać teksty
Zaloguj się Nie masz konta?   Zarejestruj się
marzena
marzena 31 maja 2020, 13:10
Andrzej F. jestem zmuszona zareagować pod swoim tekstem, z wiadomych powodów :)
Obawiam się, że pod wpływem swoich wierszy możesz niechcący pęknąć, a już na pewno padnie serwer na wywrocie. :) :) wtedy wszyscy znikniemy i co? :)
skończy się zabawa w poezję, skończą się - pożądanie i pazurki i ząbki...:) przemyśl moją propozycję, w sensie uspokój się :)
marzena
marzena 31 maja 2020, 13:12
Konrad, victor dziękuję chłopaki, z wami jakoś lżej na duszy :)
przysłano: 30 maja 2020 (historia)

Inne teksty autora

może dzisiaj
marzena
M
marzena
linie papilarne
marzena
Mendoza
marzena
jaskółki c.d.
marzena
Jaskółki
marzena
– mein schatz
marzena
więcej tekstów »

Strona korzysta z plików cookie w celu realizacji usług zgodnie z Polityką prywatności.
Możesz określić warunki przechowywania lub dostępu do cookie w Twojej przeglądarce.

Zgłoś obraźliwą treść

Uzasadnij swoje zgłoszenie.

wpisz wiadomość

współpraca