TRYPTYK Z PORTRETU

Andrzej Feret

TRYPTYK Z PORTRETU

 

do widzenia? nie, kochanie, pa …

 

zaprowadzałem cię do baru
otwarte drzwi
ostre pazurki naprzód
koteczku
że blisko we mnie trwałaś
wtedy cóż

 

bo długo żegnasz w mętnym pluszu
że noc namiętna
zostaw ten ślad
ja nic nie żałuję dzisiaj więcej
pa
najdroższy pa

 

kiedy drapałaś i ostre słowa
gorzały w pierś
kiedy rozmowa była szacowna
bo kiedy chcesz
było nie było i jeszcze chłodne
padały żegnaj w odrzwia zamknięte
ty taka piękna ostra do wzięcia
nie chce się żyć

 

było nie było kawior, że łosoś
kochanie wiedz
było nie było, że przy stoliku
zakwitły świece
i żadnej ćmy nikt nie śmiał niecić,
bo ja i ty

 

a potem nagle przez chwilę przeszło
kochanie pa
niech szlag to trafi, że było wtedy
że ty i ja

 

pamiętasz,
odprowadziłem cię wieczorem
takim ciepły – jaka szkoda
beznadziejnym, że już jutro nic nie będzie
potem kilka telefonów i nic więcej
niech to szlag
dziś pamiętam ten przystanek jeszcze w nocy
nie ubywa – taka śliczna i urocza

 

boska w nocy – niech to szlag
i to twoje słowo wstępne
do rozmowy bez znaczenia
ja myślałem niech to szlag
bo ty wtedy
do widzenia? nie, kochanie,
pa …

 

1 czerwca, 2020
 

 

wituozeria

 

nie będę omijać spokojnie
ciebie
w zakręcie nudnym jak ożoga
tandeta
tandetne iskry
skry
ja nie mówię więcej
było nie było
ty
przebacz

 

że było jak inne mnie nie przecinają
i biorą …
tak wtedy pragnienie i żyleta
drzazga i nie mów więcej
tnij
drzazga jak tępy detal

 

czerwień i metal
lila i sekstant
pękła purpura
bo ty
nie tandeta

 

wchodziłem w nieszczęście ostro zbyt ostro
i w nie bladawe układy
i nie jest zbyt późno
najdroższa
przebacz,
bo napiszemy kiedyś
nie łatwe zbyt
nie łatwe zbyt układy

 

krwawa ożoga
drzazga nie etap
pech
plaga
niedola
bessa

 

hossa niełaska tnęła
jak, jak miękki ołów
siny od wschodu po później
w tak szczerym upadku
w upadku wzroku
nietrudno
bo też nie było nudniej

 

ostro i bez układów
ostro po kawałeczku
zamiar twój cały kładłem w wyrazy
kładłem i siebie
ostro i chlubnie
i ciebie chlubnie
i my wirtuozi

 

i przytuliła się do mnie prawdziwa
gdy ja powiedziałem
spójrz na mnie
i spójrz nie rozgrywaj
najbledszym fatum
i nieszczęśliwa
brązom się nie przyczyniaj
i tylko pożar przygarnij

 

krwawa ożoga
drzazga nie etap
pech
plaga
niedola
bessa

 

czerwień i metal
lila i sekstant
pękła purpura
bo ty
nie tandeta

 

hossa

 

1 czerwca, 2020
 

 

nieporozumienie

 

zapraszam panią do bridża

niech cztery karty powiedzą prawdę

więc pójdziesz dziś?

to co?

melodramat

zagramy

 

trochę kłamstwa

odchodzisz

a ja już nie mam sił

jak szaro

muszę marzyć

tak jest najczęściej, gdy

ze mnie kpisz

 

albo się śmiejesz głośno

albo lato odważa pamięć

gdy lato kpi

albo czasami za mną

tęsknisz

w te właśnie

w te dni

 

to wszystko

bo czekam chwilami niepewnie

i słyszę, jak kapią krople

gdy lato kpi

nic więcej

tak to czasami brzmi

że chcę, bo musisz

wiedzieć

że chcę

 

a ty przenikasz nieuniknione

i wpadam wtedy pod rynnę

a deszcz kropla po kropli

dzwoni? kropi!

bo czy marzysz

i czy tylko chcesz

mów mi najprościej

 

pójdę, pójdziesz tam, gdzie wiem, że jestem

to tak bez sensu

tak to naiwnie brzmi

 

uwierzę

chcę

tak więcej

prosto brzmi

ja teraz

a potem …

razem blisko tlić

 

jesień i bez słowa naiwnie

muszę powiedzieć

że będziesz ze mną

to wszystko

bliski rym

słowa

albo nic

albo na pewno

ale na pewno

że potem

że ty

 

i spokój bliski wciąż,

bo nie odejdziesz

tak chce się żyć uchwycić szelest

bo wiesz tak wiele o mnie

czy pójdziesz dzisiaj

i co tam potem powiesz,

że o mnie wiesz

to melodramat

zgrany

masz być blisko – my w tym

 

razem

więc jeśli razem

dlaczego pytasz?

 

już wiem!

 

1 czerwca 2020

 

 

Andrzej Feret
Andrzej Feret
Wiersz · 1 czerwca 2020