TRYPTYK Z PORTRETU
do widzenia? nie, kochanie, pa …
zaprowadzałem cię do baru
otwarte drzwi
ostre pazurki naprzód
koteczku
że blisko we mnie trwałaś
wtedy cóż
bo długo żegnasz w mętnym pluszu
że noc namiętna
zostaw ten ślad
ja nic nie żałuję dzisiaj więcej
pa
najdroższy pa
kiedy drapałaś i ostre słowa
gorzały w pierś
kiedy rozmowa była szacowna
bo kiedy chcesz
było nie było i jeszcze chłodne
padały żegnaj w odrzwia zamknięte
ty taka piękna ostra do wzięcia
nie chce się żyć
było nie było kawior, że łosoś
kochanie wiedz
było nie było, że przy stoliku
zakwitły świece
i żadnej ćmy nikt nie śmiał niecić,
bo ja i ty
a potem nagle przez chwilę przeszło
kochanie pa
niech szlag to trafi, że było wtedy
że ty i ja
pamiętasz,
odprowadziłem cię wieczorem
takim ciepły – jaka szkoda
beznadziejnym, że już jutro nic nie będzie
potem kilka telefonów i nic więcej
niech to szlag
dziś pamiętam ten przystanek jeszcze w nocy
nie ubywa – taka śliczna i urocza
boska w nocy – niech to szlag
i to twoje słowo wstępne
do rozmowy bez znaczenia
ja myślałem niech to szlag
bo ty wtedy
do widzenia? nie, kochanie,
pa …
1 czerwca, 2020
wituozeria
nie będę omijać spokojnie
ciebie
w zakręcie nudnym jak ożoga
tandeta
tandetne iskry
skry
ja nie mówię więcej
było nie było
ty
przebacz
że było jak inne mnie nie przecinają
i biorą …
tak wtedy pragnienie i żyleta
drzazga i nie mów więcej
tnij
drzazga jak tępy detal
czerwień i metal
lila i sekstant
pękła purpura
bo ty
nie tandeta
wchodziłem w nieszczęście ostro zbyt ostro
i w nie bladawe układy
i nie jest zbyt późno
najdroższa
przebacz,
bo napiszemy kiedyś
nie łatwe zbyt
nie łatwe zbyt układy
krwawa ożoga
drzazga nie etap
pech
plaga
niedola
bessa
hossa niełaska tnęła
jak, jak miękki ołów
siny od wschodu po później
w tak szczerym upadku
w upadku wzroku
nietrudno
bo też nie było nudniej
ostro i bez układów
ostro po kawałeczku
zamiar twój cały kładłem w wyrazy
kładłem i siebie
ostro i chlubnie
i ciebie chlubnie
i my wirtuozi
i przytuliła się do mnie prawdziwa
gdy ja powiedziałem
spójrz na mnie
i spójrz nie rozgrywaj
najbledszym fatum
i nieszczęśliwa
brązom się nie przyczyniaj
i tylko pożar przygarnij
krwawa ożoga
drzazga nie etap
pech
plaga
niedola
bessa
czerwień i metal
lila i sekstant
pękła purpura
bo ty
nie tandeta
hossa
1 czerwca, 2020
nieporozumienie
zapraszam panią do bridża
niech cztery karty powiedzą prawdę
więc pójdziesz dziś?
to co?
melodramat
zagramy
trochę kłamstwa
odchodzisz
a ja już nie mam sił
jak szaro
muszę marzyć
tak jest najczęściej, gdy
ze mnie kpisz
albo się śmiejesz głośno
albo lato odważa pamięć
gdy lato kpi
albo czasami za mną
tęsknisz
w te właśnie
w te dni
to wszystko
bo czekam chwilami niepewnie
i słyszę, jak kapią krople
gdy lato kpi
nic więcej
tak to czasami brzmi
że chcę, bo musisz
wiedzieć
że chcę
a ty przenikasz nieuniknione
i wpadam wtedy pod rynnę
a deszcz kropla po kropli
dzwoni? kropi!
bo czy marzysz
i czy tylko chcesz
mów mi najprościej
pójdę, pójdziesz tam, gdzie wiem, że jestem
to tak bez sensu
tak to naiwnie brzmi
uwierzę
chcę
tak więcej
prosto brzmi
ja teraz
a potem …
razem blisko tlić
jesień i bez słowa naiwnie
muszę powiedzieć
że będziesz ze mną
to wszystko
bliski rym
słowa
albo nic
albo na pewno
ale na pewno
że potem
że ty
i spokój bliski wciąż,
bo nie odejdziesz
tak chce się żyć uchwycić szelest
bo wiesz tak wiele o mnie
czy pójdziesz dzisiaj
i co tam potem powiesz,
że o mnie wiesz
to melodramat
zgrany
masz być blisko – my w tym
razem
więc jeśli razem
dlaczego pytasz?
już wiem!
1 czerwca 2020