Siedzisz w głębi samotnego pokoju
Pierś wyrwana z sercem
Wędruje po wzgórzach uczuć
I nic nie może jej zatrzymać
Smutek przytłaczający te wzgórza
Odbija się na mózgu
I wstępuje do mojej, cudzej głowy
Ogarniając melancholijnego wędrowce
Boże co rządzisz górami
Uspokój ten harmider
Niech nie niszczy mojej miłości
I Niech w końcu nastanie pokój