Czasem skamlę

Cytra

wracam jak kot wygrzana

w życzliwych promieniach spojrzeń

w oknie samolotu przesuwa się niebo
nie dosięgam ziemi nawet myślą
(czuję się jak w mydelniczce)
rozmyta niepewna bez gruntu pod nogami

oddala się śpiew porannych ptaków
pomieszany z gwarem dzieci


myślę o pustce o braku oddechu
o przyczynie wszystkiego
o starym człowieku który nie wie
gdzie wylądować ostatecznie

dyskretnie
odpinam pas bezpieczeństwa

 

Cytra
Cytra
Wiersz · 16 czerwca 2020
anonim
  • anonim
    Anonimowy Użytkownik
    Ostatecznie to każdy wyląduje w trumnie. Hihi

    · Zgłoś · 4 lata
Usunięto 2 komentarze