więźby

marzena

Święte wybaczenie! łaska! miłosierdzie! wiara! Święte! Nasze! ciała!
cierpienie! wielkoduszność!
Święta nadnaturalna niezrównanie jaśniejąca rozumna dobroć duszy!

 

najgorzej obudzić się w środku nocy słuchać

jak trzeszczą plastikowe okna, właściwie są głuchonieme
bezwonne jak ludzie, którzy na skraju życia przypominają trupy

przysposabiające milczenie


tylko martwi nie zadają pytań, ostatnim haustem łapią oddech
odchodzą trzymając się zimnych balustrad zimnych
łóżek w szpitalnych korytarzach


kiedy widzisz człowieka który
obawia się ciebie odejdź


poszukaj prostoty, nie prostactwa, mężczyzny lub kobiety, cieśli który potrafi tworzyć
jak Noe lub Pullman, ofiarować opiekę jak Józef z Nazaretu


buduje właściwe konstrukcje, mięśnie dają wiarę nadzieję
odwagę, ponad horyzontem zaczyna się linia, lecisz bez skrzydeł

 

nie musisz jako kobieta obnażać siebie, podnosić wciąż spódnicę

na dowód istnienia, nie wierz rytuałom, tylko sobie

 

nie musisz udowadniać swojej wartości ściągając bieliznę

profanować ciało silikonem, sztucznymi pieszczotami, rób co chcesz

zawsze patrz w lustro, twój uśmiech jest obroną przed dewiantami

 

nie musisz oddawać ciała starcom, którzy łykają prochy

aby ich członki nadal penetrowały, aby mogli w spokoju sumienia

głaskać głowy swoich wnuków

 

pamiętaj, twoje ciało jest świątynią, twoje ciało cię pragnie

 

szukaj wątpliwości w dłoniach które widziały wojnę, zabijały niewinnych

w ramionach które ogarniały tysiące dziwek w pustych słowach pisanych

przy wódce i zgaszonej świecy

to już tylko marne wersy wyplute na szary papier
resztki, nawet nie splunę

czasem warto w ciszy posłuchać okien, otworzyć oczy na przestrzeń

czystą bez malkontentów i cichą jak drewno, które w rękach cieśli
dostaje nowe życie


 

 

marzena
marzena
Wiersz · 20 czerwca 2020
anonim
Usunięto 8 komentarzy