tę opowieść zapisały jaskółki kreśląc czarnym
piórem po bezchmurnym niebie
calineczka calineczka mała calineczka złotowłosa
skwirzyły
pląsała wśród traw biegając na skraj lasu by tam
w wygrzebanych dołkach składać dziecięce sekrety
skrzydełka martwych motyli barwne
płatki kwiatów przykryte butelkowym szkłem
aż wzeszedł skrwawiony księżyc kształtując postać kobiety
może to gwiazdy przekonały ją by pozostała małą dziewczynką
tommelise calineczka głupia calineczka
wołano
od lata do lata latała wirowała pośród łąk furkocąc
zadartą spódnicą pokładała się z chłopakami
tommelise latawica latawica głupia calineczka
krzyczano
pewnej wiosny w leśnym cieniu pogrzebała kolejny
dziecięcy sekret kwiat lepkiej czerwieni
a kiedy wstępowała w zachłanny gąszcz
bór nie bez oporu przepuścił ją i powiódł w ostatnią baśń
calineczka calineczka eczka eczka eczka
tańcz tańcz tommelise lise lise lise
powtarza echo na skraju
tańcz tańcz tommelise w promieniach księżyca
Wstawiłem jako przykład wiersza inspirowanego.
Zaglądałaś chyba do linku.
Przepiękna muzyka Michała Lorenza, oraz zjawiskowy taniec.
To łącznie z baśnią Andersena kazało mi napisać o smutnej Calineczce (Tommelise)
Ale podobało się kobietom.