wszysycy jesteśmy bez grzechu

marzena

cóż mi po twoich słowach
panny wianki wdowy

rozwódki
cmentarne ballady wiece
przemówienia

przystanki miejskie

wyludnione
nie masz prawa kochać

inaczej
patrz dokładnie na rozkład

jazdy
przyjedzie tramwaj pełen

klawiszy

 

sprawdzą miejsca w kolejnych

więzieniach
sprawdzą czy możesz

rodzić
w bólu, bo ból wiele

zmienia

nad ranem deszcz spływa

dziurawą rynną
obmywa z marzeń
chciałbyś wybrać lepsze

dni dla swoich dzieci
kulami rozstrzelać chmury
niosące burze, niespokojne

noce

sam dźwigasz worki

z cementem budowlanym
portlandzki

wieloskładnikowy

piszą pewny cement
scali nas razem
stworzymy fundament

dzisiaj nie składaj obietnic
pocałunków pierwszej

zdrady
wolność kolejne słowo
ubiorą podwójnie
będzie kogo rozbierać


strach blade spojrzenia
krzyczące megafony, ludzie

 

bez twarzy
schowamy się w bramie
kto pierwszy rzuci kamień

marzena
marzena
Wiersz · 22 czerwca 2020
anonim
Usunięto 4 komentarze