Literatura

List z detoksu (wiersz)

Jerzy Edmund Alchemik

Jestem plamą
na podłodze atramentowy dramat
wsiąkania
płaskosłowie zapętla tropy na boki
goniąc odciski twoich stóp
i mojej jednej jedynej

dziwny ślad

a przecież przekroczyłem inne wymiary
pamiętasz kochanie tę przestrzeń?
wypełniałem w głąb
do cudownego bólu rodzących się słońc

niespiesznie w pośpiechu

dzień pierwszy
potrzaskały filiżanki
z dobrej porcelany bądź inny nieodporny na wysokie c
szklany złom

łóżko zbyt wąskie
kochanie na deskach
tartak z pobliskiego Godętowa
chyba zaczął plajtować
wióry zamiatane pod dywan

dzień drugi odjazd
i następny
(...)
zejście
detoksykacje

jak ci tam gdzieś?
staczam się tracę
zasięg
nie zatrułem chyba
dałem całą objętość wydobytą z cienia
czy też cierpisz na czas i odległość
nie żałowałem słodkiego w cierpkim

będzie bolało już zawsze
ćmiący ząb niemal

cierpliwości
nie odbiorą nam zazdrośnicy
my sami
nawet czas
we współuzależnieniu

 


Tylko zarejestrowani użytkownicy mogą komentować i oceniać teksty
Zaloguj się Nie masz konta?   Zarejestruj się
przysłano: 30 czerwca 2020 (historia)

Inne teksty autora

A w kraterze zabawa
Jerzy Edmund Alchemik
Spirytualia
Jerzy Edmund Alchemik
Deszczotwór
Jerzy Edmund Alchemik
Sonet od umarłych...
Jerzy Edmund Alchemik
A przecież rękopisy nie płoną
Jerzy Edmund Alchemik
Piąta pora roku
Jerzy Edmund Alchemik
Mgielne tramwaje
Jerzy Edmund Alchemik
więcej tekstów »

Strona korzysta z plików cookie w celu realizacji usług zgodnie z Polityką prywatności.
Możesz określić warunki przechowywania lub dostępu do cookie w Twojej przeglądarce.

Zgłoś obraźliwą treść

Uzasadnij swoje zgłoszenie.

wpisz wiadomość

współpraca