pod rynną skulony w bębnienie wsłuchany
werblistów okiennych szyb pluszczy
obłocznych kuzynów posłocznych i braci
posiępnych upadłych na ziemię przeźrocznie
sinieniem
zapłacze a za czym
za niebem w nielśnieniu a zaczem strumieniem
zatraca w się pędzie by zdążyć do morza
zanim
chmurnogór ubędzie pod rynną pijany
zieleni spijaniem niewdzięczna to praca
wsiąkanie
tylko do tego
Ale ty nic a nic. Możesz więc tylko w tę brodę sobie pluć.