gdy milkną usta...

marzena

myśl jak powój
pnie do góry, puszcza pędy
kwiat słaby ale rośnie
gdy na chodnikach stopy dudnią
tabunem przechodzą tłumy

tunelem


stop - na czerwonym
zatrzymam zielone światła
na rękach zapach wilgotnych

włosów

wróbel frunie, pieści się w słońcu


potem znów szybko

krawężnik pęka aż tramwaj

wyleci z torów
idziesz ze spuszczoną głową
potknięcie powoduje
upadek


a tu park z liśćmi
ławki i kawałek trawy

bose stopy na ziemi
ktoś się uśmiecha
dziecko płacze, umorusane
wyciąga rączki do taty
a tam pajączek nawleka i nawleka

niestrudzony


niebiesko śmietankowe lody

smakują jak ty latem, zmęczony
z lekkim westchnieniem
znów zrobisz krok
jak zawsze pierwszy
 

Oceń ten tekst
Ocena czytelników: Dobry 4 głosy
marzena
marzena
Wiersz · 2 lipca 2020
anonim