Tryptyk - samo życie /2010 rok/

Cytra

 

Pierwsza lekcja pokory
----------------------------------
nie umarłam chociaż bardzo chciałam
ciśnięta znowu na początek pozbierałam się
i ruszyłam w labirynt urzędów
by sprawdzić pozycję na jakiej istnieję

ot urzędy pełne bzdurnych nowości
są coraz doskonalsze a petent co drugi to głąb
na naiwne pytania
garść cynicznej obojętności
tak jak dawniej urzędnicy poukładani
na korytarzach nadal szeleszczą przekleństwa

czekanie wyciszyło mnie do temperamentu
gołębia gdy myślami wycierałam okna
zauważyłam że tu nie ma uśmiechów

urząd to powaga
wyjałowionych z myślenia procedur
i w dobie komputerów papierkowy pic

śladami komunalnego bytowania
----------------------------------------
w dokumentach
pełnych jeszcze śmiertelnego szeptu
chciałam uaktualnić swoją historię

pewnie mieszkałam tylko w tobie
gałęzią drzewa
a przyroda to nie jest sprawa jednej rośliny

cholerna biurokracja
z innej planety paranoja
do decyzji potrzeba stu pieczątek

nie byłam ślimakiem
ani urojona

kobieto rozsierdzona jak pies z najeżonym grzbietem
twoja mała arkadia nie była za plecami odnajemcy
odnajdzie się kiedy minie zła godzina

życie jest banalnie anonimowe
jak mieszkanie w którym się toczy
wszędzie brak pieczątek

Druga lekcja pokory /rodzi złość/
------------------------------------------
ścieżkę wydeptałam biegając
przed karnymi odsetkami
by spełnić swój obowiązek świadczenia

w dłużnych mi instytucjach wszędzie węże
z zamkniętymi odbytami syczą wiją się
i kręcą terminami

dziury pozatykałam kredytem i ze złością
na palcach liczę dni od raty do raty
palce mam już wyćwiczone

może ja goła a wy błaznowie
stwardniali jak monety i głusi

na ulicy coraz głośniejszy stuk
obcasami wybija bieda
was nadyma nasz grosz panowie

czas dotknąć rzeczy szpilką

 

Cytra
Cytra
Wiersz · 5 lipca 2020
anonim