wypatruję sylwetki która mówi tak dużo
rozumiemy się bez słów zbyt mało snów
okręt mój odbija od brzegu ciebie tam nie ma
niespokojny przecieram oczy dlaczego
upadam wiem że się nie podniosę
pozostawiany sam sobie
w środku umieram
bez ciebie każdy dzień nie jest dniem
umieram zamknięty w sobie
żaden brzeg nie będzie przystanią
nie będzie domem odpływam
w dłoni z pełną butelką
aniele dlaczego odleciałeś bez pożegnania
czekałem układałem świat wspólne snute plany
jesteś daleko oddychasz tym samym powietrzem
usycham mało ze mnie pozostało to nie moje ciało
upadam wiem że się nie podniosę