liście (wiersz)
Marzena
jeśli zbywasz milczeniem
nie pragnąc mojego smutku -
w przedpokoju niewytarte ślady chciałby zostać i zasnąć
gdziekolwiek
na stoliku z tą małą lampką
lub półce z ciepłym kurzem
w półmroku świateł ulicy
oparcia krzeseł wzajemnie ocierają brzegi
jakby miano je połączyć
dotkliwie
piecze twarz
strach, że nie zdążę
dobry
1 głos
przysłano:
7 lipca 2020
(historia)
przysłał
marzena –
7 lipca 2020, 06:05
Zaloguj się Nie masz konta? Zarejestruj się
hm... a może mi zazdościsz? ;-)
może ty tylko cenisz czas, ten czas który można przełożyć, przeliczyć...
materialista albo zagubiony liść, który spada i nic już nie znaczy.