kobieta

marzena

 

przechodziła obok innych ludzi
jej duże piersi rozmasowały powietrze,

którym chciałam oddychać, usta w jednej linii


nie mogły zamknąć przejścia
wciąż nawoływały do niezrozumiałej mowy,
do spojrzeń z ukrycia


długie nogi ubrane w letnie kozaki,

wysokie aż do jędrnych ud.


Stuk obcasów wydawał się
górską wspinaczką, dylematem
niespełnionych pragnień.


zastanawiała mnie jej pewność
zwiewna biała sukienka,

nie mogła objąć nadmiaru ciała


efekt pękających szwów rozbraja wyobraźnię

 

 

 

 

marzena
marzena
Wiersz · 9 lipca 2020
anonim
Usunięto 4 komentarze