Literatura

Spirytualia (wiersz)

Jerzy Edmund Alchemik

Skwar pływa po asfalcie, gdy cisza go nudzi,
podgląda jak w girlandach ku górze się niesie
ornament winorośli i oplata budy;
zabite pilastrami poczerniałych desek.

Mleczne nimfy z haremu niewidocznych faunów,
odwrócone plecami do leśnych portyków,
wygiąwszy pełne biodra cierpliwie czekają;
spoglądając na drogę wiodącą donikąd.

Kurz ściera róż z policzków i matowi twarze,
blakną w słońcu południa farbowane włosy.
W iluzji perspektywy widać niewyraźnie,
jak się nad krańcem świata ołtarz chmur podnosi.

Transformator przy drodze nuci oratorium,
echo fugą faluje, motywem upartym.
Gdzieś daleko zawodzi baryton motoru.
Tak jak wszyscy, ominie zapomniany parking.

 

Snują się po kałużach, i depczą przez gwiezdność.

Bukiety astromyśli dalekie od nieba.

Chlebny wyziew z piekarni obiecuje przaśną,

drożdżową animację. Wciągam Ducha w siebie.

 


Tylko zarejestrowani użytkownicy mogą komentować i oceniać teksty
Zaloguj się Nie masz konta?   Zarejestruj się
Usunięto 2 komentarze
przysłano: 11 lipca 2020 (historia)

Inne teksty autora

A w kraterze zabawa
Jerzy Edmund Alchemik
Deszczotwór
Jerzy Edmund Alchemik
Sonet od umarłych...
Jerzy Edmund Alchemik
A przecież rękopisy nie płoną
Jerzy Edmund Alchemik
Piąta pora roku
Jerzy Edmund Alchemik
Mgielne tramwaje
Jerzy Edmund Alchemik
Gdzieś tam w borze jest polana
Jerzy Edmund Alchemik
więcej tekstów »

Strona korzysta z plików cookie w celu realizacji usług zgodnie z Polityką prywatności.
Możesz określić warunki przechowywania lub dostępu do cookie w Twojej przeglądarce.

Zgłoś obraźliwą treść

Uzasadnij swoje zgłoszenie.

wpisz wiadomość

współpraca