bo jeśli zbywasz milczeniem
wiem, że płaczesz
nie pragnąc mojego smutku
a w przedpokoju nie wytarte ślady
chciałby zostać i zasnąć
gdziekolwiek
może na stoliku z tą małą lampką
lub na półce z ciepłym kurzem
w półmroku świateł ulicy
oparcia krzeseł wzajemnie ocierają brzegi
jakby zbliżenie miało je połączyć
dotkliwie piecze twarz
to strach, że nie zdążę