antidotum

marzena

 

bo jeśli zbywasz milczeniem
wiem, że płaczesz
nie pragnąc mojego smutku
a w przedpokoju nie wytarte ślady

 

chciałby zostać i zasnąć
gdziekolwiek


może na stoliku z tą małą lampką
lub na półce z ciepłym kurzem
w półmroku świateł ulicy


oparcia krzeseł wzajemnie ocierają brzegi
jakby zbliżenie miało je połączyć
dotkliwie piecze twarz


to strach, że nie zdążę

 


 

 

 

 

 

 

 

 

 

marzena
marzena
Wiersz · 11 lipca 2020
anonim
Usunięto 4 komentarze