siedzimy razem
ja i mój głód
ciśnienie nieznośnie spada
jest mój, jak cały wszechświat
pełen świeżych bułek
wyjętych przed chwilą z pieca
jadłbym nawet bez rąk
prosto spod nóg
rozrzucone wianki kołaczy
z nadzieniem szorstkich
jabłek
- jak lubisz
zjedz mnie jeszcze rankiem
mokrą po nocnych drganiach
niespokojnych ust
jakże głodnych
na widok twojej sytości
Gdybyś mnie nie spotkał
W oczach widzę nieskończoność, kobiet
nieprzychodzących.
cicho stąpają na palcach
pod baldachimem łóżka
podnoszą rozrzucone koszule, prasują
niespełnienia mankietów
niedosyt każe im szukać
spinek z 18 karatowego złota
po guzikach chodzą
posrebrzane bluszcze
roznoszą w pokoju liście
W pyle który opadł z zasłony
spoglądam
z głodnych warg
spływa pierwsza kropla
jest prawdziwa
do ostatniego słowa.
Czas zrozumieć pewne sprawy. ;-)
Najwyższy czas.