nie szukam nie znajduję
mam ledwie falę
niesie mnie zgodnie ze sobą
rytuały wody plotą nici
z dnia na dzień
przez wszystkie noce i powieki
widzę
błogosławione przekleństwo
światło wbija igły w przestrzeń
kiedy pragnienia opadają na dno
zostaje to co zostaje
nie potrzebuję zrozumienia
to drobne drżenie
ułuda wspólnoty
tyle wystarczy
nie potrafię przestać
sypię sól na świeże sznyty
gdzieś ktoś albo zupełnie nikt
taka karma
https://www.youtube.com/watch?time_continue=34&v=Cutc8Nmr8cI&feature=emb_logo
Woda święcona albo woda utleniona. Tak bez końca, rano się powieszę, a wieczorem zdezynfekuję. Kolejny ranek, idę do pracy, wracam zapomniałem się powiesić.
Nikt mnie nie rozumie, mam tylko siebie, jednak lustro kłamie.
Wieczór, znów wieczór. Spryskam rany, świeże.
Napiszę list do Boga. Dlaczego ja? Nikt nie wie?
Nie istnieją błogosławione przekleństwa! Najgorzej wmawiać sobie... nie mam już siły tego czytać!
przez wszystkie noce i powieki
widzę
to drobne drżenie
ułuda wspólnoty
tyle wystarczy
nie potrafię przestać
sypię sól na świeże sznyty
gdzieś ktoś
albo zupełnie nikt
kiedy pragnienia
opadają na dno
nie potrzebuję zrozumienia/
szczypią przypieczone, bulgoczą
oczka
nad ciepłym rosołem
niedzielnym, rozmawiasz z miską
w niebieskie wzory
zaśnij
snem dziecka